Dwa tygodnie temu odwiedziłam brata, który mieszka w Anglii. Nie byłabym sobą gdybym nie połączyła przyjemnego z pożytecznym, marzeń z możliwościami. Klify Seven Sisters miałam od lat na mojej liście miejsc do odwiedzenia, pomyślałam, że były by fajnym tłem do sesji narzeczeńskiej lub ślubnej. Poniższe zdjęcia są wypadkową obu ☺
Jechaliśmy na miejsce stanowczo za długo, po wyjściu z samochodu okazało się, że zaplanowana pogoda ma nas.. w nosie, okrutnie wiało i było zimno. Asia z Pawłem dzielnie pozowali, więc mimo szybkiego tempa sesji powstało wiele pięknych ujęć. Pozostał mi jednak ogromny niedosyt, nie zostaje nic innego jak kiedyś tam wrócić.. bo miejsce piękne, z tych, do których warto wracać.
Jeśli marzy Wam się sesja w wyjątkowym miejscu, nie krępujcie się o tym wspomnieć. Kocham podróże! Morze, góry? To naprawdę wykonalne. Włoskie winnice, Paryż? To też możliwe! W dzisiejszych czasach można upolować bilety lotnicze w niskich cenach, wystarczy chcieć ☺
A wiecie, że sesję narzeczeńską macie u mnie w prezencie, jeśli zdecydujecie bym to ja fotografowała na Waszym ślubie? Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze można przeznaczyć.. na taką podróż właśnie. Widzicie jakie to proste? ☺
Muzyka: Amber Run – I Found