Często pytacie o sesje noworodkowe, czy robię, kiedy i jakie. Dziś postanowiłam napisać co nieco o tym jak to u mnie wygląda.
Większość z Was pod hasłem sesja noworodkowa rozumie układane w pozy maleństwo, z użyciem większej lub mniejszej ilości gadżetów. Takich sesji nie robię. Z dwóch powodów ☺ Pierwszy: nie odnalazłam się w tym. Próbowałam kilka razy, ale okazało się, że to nie dla mnie. Nie czuję tego. Takie sesje wymagają od fotografa pewnych predyspozycji, sporych umiejętności i ich doskonalenia. Znam wiele fotografek dziecięcych, które jeżdżą na warsztaty, uczą się od najlepszych i robią piękne, profesjonalne zdjęcia: minimalistyczne, delikatne, gdzie to maluszek gra pierwsze skrzypce a nie tandetne czapeczki i cała masa kolorowych gadżetów. Jeśli właśnie taka sesja Wam się marzy – dajcie znać, polecę je z przyjemnością.
Powód drugi: takie sesje to sesje pozowane, mało w nich naturalności, o emocjach nie wspominając. Wiecie już zapewne, że dla mnie ważniejsza jest relacja rodzic-dzidzia-rodzeństwo, więc w moim wykonaniu sesja noworodkowa to tak naprawdę sesja rodzinna. Różni się od takiej „klasycznej” tym, że nie układam maluszka w pozy, rejestruję za to Wasze pierwsze wspólne chwile razem. Skupiam się na tym, co w moim odczuciu najważniejsze: na radości, nieśmiałej nieporadności, delikatnym dotyku, małych rączkach, zaczerwienionej cerze na której często są krostki, suche skórki. Nie widzę potrzeby ich usuwania, wygładzania i robienia z maluszków porcelanowych lalek, bo one są doskonałe.. takie jakie są.
Na taką sesję możemy się umówić w domu, jak już zaaklimatyzujecie się w nowej rzeczywistości. Maluszek śpi dużo w pierwszych dniach życia, dlatego na potrzeby układania w pozy przyjęło się by sesja taka odbyła się przed ukończeniem drugiego tyg. życia dziecka. Ja zazwyczaj proponuję spotkanie do maks trzeciego tygodnia, nie dlatego, żeby maluszek spał, tylko dlatego, że noworodki szybko zmieniają się w niemowlęta. Za szybko ☺ Taką lifestylową sesję noworodkową możemy wykonać w Waszym domu lub jeszcze wcześniej – w szpitalu. Takie sesje przypominają reportaż, jest w nich ogrom emocji. Liczy się to co najważniejsze.
Dziś chciałabym Wam pokazać szpitalną sesję noworodkową. Odwiedziłam moją ukochaną rodzinkę O. w szpitalu Malarkiewicz w Olsztynie, dzień po narodzinach ich nowego szczęścia. Nogi mi się ugięły przy wchodzeniu na oddział, broda zadrżała ze wzruszenia, bo to właśnie tam rodziłam mego Tymka ☺ Na wejściu powitał mnie uśmiech szczęśliwej mamy i śliczne ciemne oczka Stelli. Potem ze wzruszeniem podglądałam zakochanego w córce tatę i łapałam radość jej brata. Oczami wyobraźni widzę Janeczka jak pomaga siostrze oswoić świat, tylko czekać jak będą wspólnie rozrabiać ♥
Muzyka: The xx – Angels